Imagin z Harrym cz.15
***Godzina 23 Oczami Deenie***
Cała willa tonęła w ciszy. Każdy siedział zamknięty w swoim pokoju. Było dość ciemno, jak na lato. Leżałam na łóżku czytając książkę. Harry był obok trzymając laptopa na brzuchu. Z dworu słychać było trzaskanie kropel deszczu o parapet.
- Martwię się o Louisa - szepnęłam przewracając stronę lektury.
- Jeszcze nie wrócił ? - zdziwił się Styles.
Pokręciłam przecząco głową. Wzięłam telefon do ręki i wysłałam setną wiadomość do brata. ''Tommo, gdzie jesteś ?!' - brzmiał sms.
Wydałam z siebie głośne westchnienie.
- Słyszałaś to ?! - drgnął nagle Harry. Usiadłam na pościelonym łóżku. Do drzwi ktoś się dobijał. Wyskoczyłam z pokoju ubierając na piżamę szlafrok. Przekręciłam klucze w drzwiach. Ujrzałam Louisa. Wyglądał żałośnie - był cały przemoknięty, a jego włosy rozlatywały się we wszystkie strony świata.
Wkroczył powoli do ciemnego holu. Zapaliłam małą lampkę.
- Lou... - wyszeptałam. Zawiesiłam się na jego szyi, przyciskając do siebie. Usłyszałam, że pociąga nosem.
- Gdzie byłeś ?! nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam ! - krzyczałam tuląc go do siebie bardziej.
- Przepraszam, nie mogę ci powiedzieć - łzy stanęły w jego oczach. - Wpakowałem się w niezłe gówno. Gdy wszystko odkręce, MOŻE ci wyjaśnię.
Wyrwał się z moich objęć i schował się w swoim pokoju.
- Kto to był ? - w korytarzyku ukazał się Liam. Był bardzo przygnębiony.
- To Louis. Wrócił - rzekłam smętnie. - A czemu masz taką minę ?
Payne nabrał powietrza w płuca.
- Muszę ci coś powiedzieć - odparł. - Ma to związek z Tomlinsonem. Wiem, dlaczego tak się zachowuje. Przed chwilą to odkryłem. Chodź.
Pociągnął mnie lekko za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. W ciemnościach nie mogłam nic ujrzeć. Jedynie ekran laptopa świecił niemiłosiernie.
- Spójrz - Liam zapalił światło. Usiadł na fotelu i pokazał mi laptopa. Widniało na nim zdjęcie Louisa. ''Morderca ? '' na czerwono migał napis.
- Co ? - zrobiłam zakłopotaną minę.
- Musisz wyjaśnić to z Lou. Idź do niego - zaproponował Payne. Wzięłam laptop Liama i powędrowałam do pokoju Tomlinsona. Był zamknięty na klucz.
- Tommo, musimy sobie coś wyjaśnić - oznajmiłam stanowczo. - Otwórz drzwi, błagam cię !
Jakaś mała lufka zabłysła obok drzwi. Pchnęłam je i wparowałam do największego chlewu na świecie.
Na stole siedział Louis z zamyślonym wyrazem twarzy. Patrzył na dywan. W końcu przeniósł wzrok na mnie. Miał oczy niemalże mokre od łez. Ukazałam mu ekran laptopa i jego zdjęcie. On nie wytrzymał i wybuchł głośnym płaczem. Zakrył twarz w rękach. Zdziwiłam się, ponieważ zawsze twierdziłam że Lou nie płacze.
- Braciszku... - mówiłam głaszcząc go po plecach. - Błagam, powiedz mi o co chodzi !
- No dobrze - burknął z rezygnacją. - Zwołaj chłopaków i chodźmy do salonu. Wszystko wytłumaczę, nie ma co więcej ukrywać.
Kiwnęłam głową i wykonałam jego polecenie. Po chwili wszyscy siedzieliśmy w ciemnym salonie. Po środku stała świeczka ukazując małe światełko. Przed chwilą wyłączyli prąd. Atmosfera była napięta.
- A więc... - zaczął Tomlinson niepewnie. - Chodzi o to że... zabiłem człowieka.
Zakrztusiłam się. Hazz złapał mnie za ręke.
- Nie zrobiłem tego specjalnie - Loueh drżał. - Jechałem samochodem wściekły. Miałem za sobą kolejną kłótnię z Eleanor. Niespodziewanie przez ulicę wybiegł chłopak. Nie zdążyłem
zahamować. To działo się tak szybko, że...
Głos Louisa załamał się. Nie mógł wypowiedzieć nawet słowa.
W milczeniu wróciliśmy do swoich pokoi. Pchnęłam Harrego na łóżko. Następnie przytuliłam się do jego torsu.
- Potrzebuję bliskości - mówiłam przez łzy. - Bądź przy mnie.
- Będę - odrzekł i pocałował mnie w czoło. - Tylko nie płacz. Wszystko się wyjaśni.
Oczy same mi się zamknęły. Zasnęłam wtulona w Stylesa. Ale śniły mi się najgorsze koszmary.
****Oczami Harrego****
Leżałem w milczeniu gapiąc się w sufit. Co jakiś czas słyszałem ciche pociąganie nosem. Gdy to ucichło, wiedziałem że Deenie zasnęła.
Zdrzemnąłem się chwilkę, ale zaraz obudziło mnie pukanie. Kto znowu dobija się do naszego domu ?
Słyszałem, jak Zayn trzepie nogami po panelach, by otworzyć nieproszonym gościom. Gdy usłyszałem 'dobry wieczór, policja' , ogarnął mnie strach. Zacząłem podsłuchiwać rozmowę.
- Czy jest Louis Tomlinson ? - zapytał grobowy głos policjanta.
- Jestem - odparł Lou znajdując się obok Malika.
- Pojedzie pan z nami - orzekł mężczyzna w niebieskim mundurze.
Tommo westchnął i ubrał buty. Jak przypuszczam, zabrali go na komisariat.
I znowu słychać powrotne człapanie Zayna.
- Pssst ! - zawołałem na tyle głośno, by mulat usłyszał.
- Co ? - Malik wystawił zza drzwi czarną łepetynę.
- Wzięli go ? - spytałem z troską.
- Niestety.
Drzwi zamknęły się. Ziewnąłem i przytuliłem Deenie. Chyba zasnąłem...
****Rano oczami Deenie****
Dowiedziałam się od Stylesa, że Louisa zabrali na komisariat. Rankiem Harry mówił przez sen. Opowiedział mi, że Zayn poszedł otworzyć drzwi i ujrzał policjanta o basowym głosie.
Przeciągnęłam się i wstałam. Miałam zły humor. Poszukałam moich kapci i szlafroku i poszłam do salonu. Tam Payne i Horan oglądali TV.
- Wiem o wszystkim - wyprzedziłam Liama, który otworzył usta by coś powiedzieć.
Dosiadłam się do blondyna. Obejrzeliśmy dziwny film o jakiejś dziewczynie w zielonych włosach.
Godzinę później doszedł Hazz. Był rozczochrany, jak każdego ranka. Rozmawiał z kimś przez telefon.
- Tak, rozumiem - mówił do komórki. - Oczywiście. Kiedy ? O nie, to niemożliwie. Nie ma innego terminu ? Ale...eh no dobrze. Tylko ja ? Dlaczego ? No cóż... do widzenia.
Rozłączył się. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Jednak ty ? - zapytał Malik od 10 minut siedząc w kuchni.
- Tak - mruknął Styles zakłopotany.
- O co chodzi ? - zainteresowałam się.
Chłopcy wysłali sobie dziwne spojrzenia. Harry odchrząknął i stanął naprzeciw mnie.
- Deenie... - jego wzrok nie okazywał żadnych uczuć. Był szklisty. - Ja... muszę wyjechać. We Włoszech jest spotkanie dotyczące mojej kariery. Wyjadę na miesiąc i...
- Zostawiasz mnie ?! - wybuchłam. Zaczęłam znowu płakać.
- Mój brat zabił człowieka, ja nie mogę się ogarnąć, jestem smutna i potrzebuję kogoś, kto by mnie kochał a ty... chcesz po prostu wyjechać ?!
Osunęłam się na podłogę. Skulona ukryłam w dłoniach rozpłakaną twarz.
Hazz klęknął i chciał mnie przytulić, jednak odepchnęłam go.
- Świnia ! - krzyczałam na niego. - Nie zbliżaj się do mnie ! Jedź do tych Włoch, rób karierę ! Ja przecież mogę zostać sama i patrzeć jak w TV obściskujesz fanki !
- Wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza - mówił Styles spokojnie. - Kocham cię, a poza tym nie będziesz sama. Zostaniesz z chłopakami.
- Jedź i daj mi już spokój, cholera jasna ! - wrzeszczałam cały czas płacząc.
Harry podniósł mnie z podłogi. Chciał mnie pocałować, ale ja biłam go pięściami. Hazz jęczał co jakiś czas, ponieważ moje niektóre ciosy były silne. Ale nie wypuszczał mnie z objęć, trwał w milczeniu i czekał aż się uspokoję. W końcu zabrakło mi sił, przestałam płakać i dałam się porwać w ramiona loka.
- Nie krzycz na mnie, proszę, bo serce mi pęka - powiedział smutno. - Czemu...czemu mi to robisz ? - dukałam. Byłam tak wyczerpana płaczem, że uległam Harremu gdy chciał mnie pocałować. Całował namiętnie i zachłannie nie dając się wypuścić z objęć.
- Przepraszam, nie chce cię stracić - szeptał czule. - Jeśli chcesz, rzucę karierę i zostanę z tobą...
- Nie - poczułam nagły przypływ energii. Oderwałam sie od Stylesa i spojrzałam mu głęboko w oczy. - To ja przepraszam. Zachowałam się jak egoistka, ale to z powodu presji związanej z Louisem. Jedź.
- Słucham ?
- Jedź, poważnie mówię.
Harry posłał mi uśmiech.
- Dziękuje - szepnął i jeszcze raz mnie pocałował.
Podoba się ? - komentuj
~Kevinowa
***Godzina 23 Oczami Deenie***
Cała willa tonęła w ciszy. Każdy siedział zamknięty w swoim pokoju. Było dość ciemno, jak na lato. Leżałam na łóżku czytając książkę. Harry był obok trzymając laptopa na brzuchu. Z dworu słychać było trzaskanie kropel deszczu o parapet.
- Martwię się o Louisa - szepnęłam przewracając stronę lektury.
- Jeszcze nie wrócił ? - zdziwił się Styles.
Pokręciłam przecząco głową. Wzięłam telefon do ręki i wysłałam setną wiadomość do brata. ''Tommo, gdzie jesteś ?!' - brzmiał sms.
Wydałam z siebie głośne westchnienie.
- Słyszałaś to ?! - drgnął nagle Harry. Usiadłam na pościelonym łóżku. Do drzwi ktoś się dobijał. Wyskoczyłam z pokoju ubierając na piżamę szlafrok. Przekręciłam klucze w drzwiach. Ujrzałam Louisa. Wyglądał żałośnie - był cały przemoknięty, a jego włosy rozlatywały się we wszystkie strony świata.
Wkroczył powoli do ciemnego holu. Zapaliłam małą lampkę.
- Lou... - wyszeptałam. Zawiesiłam się na jego szyi, przyciskając do siebie. Usłyszałam, że pociąga nosem.
- Gdzie byłeś ?! nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam ! - krzyczałam tuląc go do siebie bardziej.
- Przepraszam, nie mogę ci powiedzieć - łzy stanęły w jego oczach. - Wpakowałem się w niezłe gówno. Gdy wszystko odkręce, MOŻE ci wyjaśnię.
Wyrwał się z moich objęć i schował się w swoim pokoju.
- Kto to był ? - w korytarzyku ukazał się Liam. Był bardzo przygnębiony.
- To Louis. Wrócił - rzekłam smętnie. - A czemu masz taką minę ?
Payne nabrał powietrza w płuca.
- Muszę ci coś powiedzieć - odparł. - Ma to związek z Tomlinsonem. Wiem, dlaczego tak się zachowuje. Przed chwilą to odkryłem. Chodź.
Pociągnął mnie lekko za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. W ciemnościach nie mogłam nic ujrzeć. Jedynie ekran laptopa świecił niemiłosiernie.
- Spójrz - Liam zapalił światło. Usiadł na fotelu i pokazał mi laptopa. Widniało na nim zdjęcie Louisa. ''Morderca ? '' na czerwono migał napis.
- Co ? - zrobiłam zakłopotaną minę.
- Musisz wyjaśnić to z Lou. Idź do niego - zaproponował Payne. Wzięłam laptop Liama i powędrowałam do pokoju Tomlinsona. Był zamknięty na klucz.
- Tommo, musimy sobie coś wyjaśnić - oznajmiłam stanowczo. - Otwórz drzwi, błagam cię !
Jakaś mała lufka zabłysła obok drzwi. Pchnęłam je i wparowałam do największego chlewu na świecie.
Na stole siedział Louis z zamyślonym wyrazem twarzy. Patrzył na dywan. W końcu przeniósł wzrok na mnie. Miał oczy niemalże mokre od łez. Ukazałam mu ekran laptopa i jego zdjęcie. On nie wytrzymał i wybuchł głośnym płaczem. Zakrył twarz w rękach. Zdziwiłam się, ponieważ zawsze twierdziłam że Lou nie płacze.
- Braciszku... - mówiłam głaszcząc go po plecach. - Błagam, powiedz mi o co chodzi !
- No dobrze - burknął z rezygnacją. - Zwołaj chłopaków i chodźmy do salonu. Wszystko wytłumaczę, nie ma co więcej ukrywać.
Kiwnęłam głową i wykonałam jego polecenie. Po chwili wszyscy siedzieliśmy w ciemnym salonie. Po środku stała świeczka ukazując małe światełko. Przed chwilą wyłączyli prąd. Atmosfera była napięta.
- A więc... - zaczął Tomlinson niepewnie. - Chodzi o to że... zabiłem człowieka.
Zakrztusiłam się. Hazz złapał mnie za ręke.
- Nie zrobiłem tego specjalnie - Loueh drżał. - Jechałem samochodem wściekły. Miałem za sobą kolejną kłótnię z Eleanor. Niespodziewanie przez ulicę wybiegł chłopak. Nie zdążyłem
zahamować. To działo się tak szybko, że...
Głos Louisa załamał się. Nie mógł wypowiedzieć nawet słowa.
W milczeniu wróciliśmy do swoich pokoi. Pchnęłam Harrego na łóżko. Następnie przytuliłam się do jego torsu.
- Potrzebuję bliskości - mówiłam przez łzy. - Bądź przy mnie.
- Będę - odrzekł i pocałował mnie w czoło. - Tylko nie płacz. Wszystko się wyjaśni.
Oczy same mi się zamknęły. Zasnęłam wtulona w Stylesa. Ale śniły mi się najgorsze koszmary.
****Oczami Harrego****
Leżałem w milczeniu gapiąc się w sufit. Co jakiś czas słyszałem ciche pociąganie nosem. Gdy to ucichło, wiedziałem że Deenie zasnęła.
Zdrzemnąłem się chwilkę, ale zaraz obudziło mnie pukanie. Kto znowu dobija się do naszego domu ?
Słyszałem, jak Zayn trzepie nogami po panelach, by otworzyć nieproszonym gościom. Gdy usłyszałem 'dobry wieczór, policja' , ogarnął mnie strach. Zacząłem podsłuchiwać rozmowę.
- Czy jest Louis Tomlinson ? - zapytał grobowy głos policjanta.
- Jestem - odparł Lou znajdując się obok Malika.
- Pojedzie pan z nami - orzekł mężczyzna w niebieskim mundurze.
Tommo westchnął i ubrał buty. Jak przypuszczam, zabrali go na komisariat.
I znowu słychać powrotne człapanie Zayna.
- Pssst ! - zawołałem na tyle głośno, by mulat usłyszał.
- Co ? - Malik wystawił zza drzwi czarną łepetynę.
- Wzięli go ? - spytałem z troską.
- Niestety.
Drzwi zamknęły się. Ziewnąłem i przytuliłem Deenie. Chyba zasnąłem...
****Rano oczami Deenie****
Dowiedziałam się od Stylesa, że Louisa zabrali na komisariat. Rankiem Harry mówił przez sen. Opowiedział mi, że Zayn poszedł otworzyć drzwi i ujrzał policjanta o basowym głosie.
Przeciągnęłam się i wstałam. Miałam zły humor. Poszukałam moich kapci i szlafroku i poszłam do salonu. Tam Payne i Horan oglądali TV.
- Wiem o wszystkim - wyprzedziłam Liama, który otworzył usta by coś powiedzieć.
Dosiadłam się do blondyna. Obejrzeliśmy dziwny film o jakiejś dziewczynie w zielonych włosach.
Godzinę później doszedł Hazz. Był rozczochrany, jak każdego ranka. Rozmawiał z kimś przez telefon.
- Tak, rozumiem - mówił do komórki. - Oczywiście. Kiedy ? O nie, to niemożliwie. Nie ma innego terminu ? Ale...eh no dobrze. Tylko ja ? Dlaczego ? No cóż... do widzenia.
Rozłączył się. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Jednak ty ? - zapytał Malik od 10 minut siedząc w kuchni.
- Tak - mruknął Styles zakłopotany.
- O co chodzi ? - zainteresowałam się.
Chłopcy wysłali sobie dziwne spojrzenia. Harry odchrząknął i stanął naprzeciw mnie.
- Deenie... - jego wzrok nie okazywał żadnych uczuć. Był szklisty. - Ja... muszę wyjechać. We Włoszech jest spotkanie dotyczące mojej kariery. Wyjadę na miesiąc i...
- Zostawiasz mnie ?! - wybuchłam. Zaczęłam znowu płakać.
- Mój brat zabił człowieka, ja nie mogę się ogarnąć, jestem smutna i potrzebuję kogoś, kto by mnie kochał a ty... chcesz po prostu wyjechać ?!
Osunęłam się na podłogę. Skulona ukryłam w dłoniach rozpłakaną twarz.
Hazz klęknął i chciał mnie przytulić, jednak odepchnęłam go.
- Świnia ! - krzyczałam na niego. - Nie zbliżaj się do mnie ! Jedź do tych Włoch, rób karierę ! Ja przecież mogę zostać sama i patrzeć jak w TV obściskujesz fanki !
- Wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza - mówił Styles spokojnie. - Kocham cię, a poza tym nie będziesz sama. Zostaniesz z chłopakami.
- Jedź i daj mi już spokój, cholera jasna ! - wrzeszczałam cały czas płacząc.
Harry podniósł mnie z podłogi. Chciał mnie pocałować, ale ja biłam go pięściami. Hazz jęczał co jakiś czas, ponieważ moje niektóre ciosy były silne. Ale nie wypuszczał mnie z objęć, trwał w milczeniu i czekał aż się uspokoję. W końcu zabrakło mi sił, przestałam płakać i dałam się porwać w ramiona loka.
- Nie krzycz na mnie, proszę, bo serce mi pęka - powiedział smutno. - Czemu...czemu mi to robisz ? - dukałam. Byłam tak wyczerpana płaczem, że uległam Harremu gdy chciał mnie pocałować. Całował namiętnie i zachłannie nie dając się wypuścić z objęć.
- Przepraszam, nie chce cię stracić - szeptał czule. - Jeśli chcesz, rzucę karierę i zostanę z tobą...
- Nie - poczułam nagły przypływ energii. Oderwałam sie od Stylesa i spojrzałam mu głęboko w oczy. - To ja przepraszam. Zachowałam się jak egoistka, ale to z powodu presji związanej z Louisem. Jedź.
- Słucham ?
- Jedź, poważnie mówię.
Harry posłał mi uśmiech.
- Dziękuje - szepnął i jeszcze raz mnie pocałował.
Podoba się ? - komentuj
~Kevinowa